04.03.2012, St. James' Park, Newcastle
27 kolejka rozgrywek
Newcastle 1-1(0-1) Sunderland
Shola Ameobi 90 - Bendtner 24-k
5 | Strzały celne | 4 |
25 | Strzały niecelne | 4 |
3 | Strzały zablokowane | 4 |
19 | Rzuty rożne | 4 |
14 | Faule | 15 |
1 | Spalone | 2 |
5 | Żółte kartki | 3 |
0 | Czerwone kartki | 0 |
Widzów: 52388 | ||
Sędzia: Mike Dean |
Tim Krul | Simon Mignolet | ||||
Fabricio Coloccini | John O'Shea | ||||
Mike Williamson | Michael Turner | ||||
Danny Simpson | Phil Bardsley | ||||
89' | Ryan Taylor | James McClean | |||
45' | Davide Santon | Kieran Richardson | 85' | ||
Jonas Gutierrez | Craig Gardner | ||||
Yohan Cabaye | Lee Cattermole | ||||
Cheick Tiote | Sebastian Larsson | 74' | |||
72' | Papiss Cisse | Stephane Sessegnon | |||
Demba Ba | Nicklas Bendtner | 72' |
89' | Peter Lövenkrands | Wayne Bridge | 85' | ||
45' | Hatem Ben Arfa | Jack Colback | 74' | ||
72' | Shola Ameobi | Fraizer Campbell | 72' | ||
Rob Elliot | Craig Gordon | ||||
James Perch | Matthew Kilgallon | ||||
Danny Guthrie | David Vaughan | ||||
Gabriel Obertan | David Meyler |
Komentarz meczowy:
Zawału można dostać wszędzie, ale 4 marca 2012 r. najbardziej prawdopodobnym miejscem na zejście z powodu problemów sercowych było St. James’ Park. Właśnie tutaj piłkarze Newcastle i Sunderlandu wyprawiali na boisku niespotykane cuda i dziwy, absolutnie zasłużenie dzieląc się punktami i przy okazji skracając życie kilkudziesięciu tysiącom ludzi.
Początek spotkania nie zapowiadał takich emocji. Długimi momentami oba zespoły nie potrafiły przedostać się pod bramkę przeciwnika. W szczególności dotyczyło to Newcastle, którego pomocnicy zostali całkowicie zdominowani przez środkowych Sunderlandu. Napastnicy Srok – Demba Ba i Papiss Cisse - nie dostawali praktycznie żadnych podań.
Po zneutralizowaniu ofensywnych poczynań Srok, Czarne Koty zaczęły groźniej atakować. Jak się okazało, goście nie musieli nawet celnie podawać, wystarczyło wrzucić piłkę w pole karne Newcastle, a tam zawsze można było liczyć na sabotażystę Mike’a Williamsona. W 24. minucie Anglik w zupełnie niegroźnej sytuacji pociągnął za koszulkę Michaela Turnera, a sędzia Mike Dean podyktował karnego, którego pewnym strzałem na gola zamienił Nicklas Bendtner. Nie popisał się Williamson, lecz chyba to samo można powiedzieć o arbitrze, który wskazał na wapno po akcji Sunderlandu z góry skazanej na niepowodzenie…
Po stracie gola The Toon nie zareagowali huraganowymi atakami. Wprost przeciwnie – kolejne okazje stwarzali sobie goście. W 32. minucie Bendtner zdecydował się na niesygnalizowany strzał z powietrza i tylko wspaniały refleks Tima Krula uchronił gospodarzy przed kolejnym ciosem Czarnych Kotów.
Sroki obudziły się dopiero w 40. minucie. Po centrze Ryana Taylora z rzutu rożnego główkował Fabricio Coloccini, lecz Simon Mignolet poradził sobie z uderzeniem kapitana Newcastle. Kilkadziesiąt sekund później, po kolejnym rożnym „Raylora” Demba Ba skierował piłkę na poprzeczkę! To by było na tyle, jeśli chodzi o ofensywne poczynania Srok w pierwszych 45 minutach…
Na drugą połowę podopieczni Alana Pardew wyszli zupełnie odmienieni. Od pierwszego gwizdka sędziego ruszyli na Sunderland i zepchnęli gości do momentami rozpaczliwej obrony. Mnóstwo zamieszania w szeregach defensywnych Mackems robił wprowadzony z ławki rezerwowych Hatem Ben Arfa. Francuz popisywał się takimi akcjami, że wszyscy widzowie, a także – co ważniejsze – obrońcy Sunderlandu co chwila musieli z wrażenia zbierać szczęki z podłogi.
Jednak zanim Ben Arfa rozpoczął swój recital, nadeszło kluczowe dla przebiegu meczu kilkadziesiąt sekund. W 57. minucie Tim Krul wyszedł obronną ręką z sytuacji jeden na jednego z Sebastianem Larssonem, po czym rewelacyjnie zatrzymał dobitkę Jamesa McCleana. Kilkanaście sekund później Sebastian Sessegnon łokciem zdemolował twarz Cheicka Tiote, za co absolutnie zasłużenie wyleciał z boiska. Od tego momentu na murawie St. James’ Park istniała tylko jedna drużyna – Newcastle.
Sroki praktycznie nie wychodziły z pola karnego Sunderlandu, Cabaye i Tiote co rusz walili z dystansu, a Ben Arfa niesamowicie nękał rywali na prawym skrzydle. Jednak bramka Mignoleta cały czas była jak zaczarowana, nawet fenomenalny tego dnia Francuz nie potrafił uszczęśliwić Toon Army. W 77. minucie były skrzydłowy Marsylii nieprawdopodobnym zwodem ograł dwóch Mackemsów, wpadł w pole karne, po czym uderzył w kierunku krótszego słupka. Belgijski bramkarz Sunderlandu nie pozwolił jednak Ben Arfie na celebrację efektownego gola.
Lekiem na całe zło (czytaj – nieskuteczność Newcastle) okazało się dopiero wejście… Sholi Ameobiego i Petera Lovenkranda. W 82. minucie Fraizer Campbell przewrócił szarżującego w polu karnym Kotów Ameobiego. Do jedenastki podszedł Demba Ba, lecz świetnie dysponowany Mignolet znów nie dał się pokonać!
Wydawało się, że gracze Newcastle tego dnia w żadne sposób nie są w stanie skierować piłki do siatki rywali. Jednak nadeszła 91., pamiętna minuta. Niezmordowany Jonas Gutierrez zacentrował z lewego skrzydła, piłkę w szesnastce gości głową trącił Lovenkrands, ta spadła pod nogi Sholi, który wpakował ją do bramki!
The Magpies zażarcie atakowali do samego końca, lecz na strzelenie drugiego gola nie starczyło sił i umiejętności. Przede wszystkim zabrakło tego Williamsonowi, który w ostatnich sekundach stanął przed wspaniałą szansą, lecz zamiast zamknąć oczy i huknąć z całych sił, niepotrzebnie przekładał sobie piłkę na prawą nogę…
Trudno ocenić wartość tego remisu. W pierwszej połowy chłopcy Pardewa zupełnie nie istnieli, z kolei w drugiej zmiażdżyli Sunderland w każdym możliwym elemencie – oprócz statystyki bramkowej. Ostatecznie trzeba być zadowolonym, że Sroki obroniły honor Geordies i nie pozwolili kibicom Sunderlandu cieszyć się na znienawidzonej przez nich ziemi.