06.04.2012, Liberty Stadium, Swansea
32 kolejka rozgrywek
Swansea 0-2(0-1) Newcastle
Cisse 5,69
8 | Strzały celne | 3 |
6 | Strzały niecelne | 1 |
5 | Strzały zablokowane | 1 |
7 | Rzuty rożne | 0 |
10 | Faule | 9 |
0 | Spalone | 1 |
1 | Żółte kartki | 1 |
0 | Czerwone kartki | 0 |
Widzów: 19874 | ||
Sędzia: Howard Webb |
Michel Vorm | Tim Krul | ||||
Neil Taylor | Mike Williamson | ||||
Angel Rangel | James Perch | ||||
Steven Caulker | Danny Simpson | ||||
Ashley Williams | Davide Santon | ||||
Leon Britton | Jonas Gutierrez | ||||
Gylfi Sigurdsson | Hatem Ben Arfa | ||||
Joe Allen | Yohan Cabaye | 74' | |||
66' | Luke Moore | Cheick Tiote | 45' | ||
Wayne Routledge | Papiss Cisse | ||||
66' | Nathan Dyer | Demba Ba | 59' |
66' | Danny Graham | Dan Gosling | 74' | ||
66' | Scott Sinclair | Ryan Taylor | 45' | ||
Gerhard Tremmel | Shane Ferguson | 59' | |||
Garry Monk | Rob Elliot | ||||
Alan Tate | James Tavernier | ||||
Mark Gower | Mehdi Abeid | ||||
Josh McEachran | Shola Ameobi |
Komentarz meczowy:
Gole Papissa Cisse w obu połowach zapewniły Srokom tak potrzebne 3 punkty na trudnym walijskim terenie. Dzięki tej wygranej Magpies przynajmniej do jutra przeskoczyli w ligowej tabeli Chelsea i zbliżyli się do trzeciego Arsenalu na dwa punkty.
Newcastle wyszło do tego spotkania podbudowane ostatnimi sukcesami w lidze i nie zamierzało być łatwym przeciwnikiem dla beniaminka. Alan Pardew znów wystawił formację 4-3-3, lecz zabrakło w niej miejsca dla kontuzjowanego Guthriego, którego zastąpił Davide Santon.
Spotkanie zaczęło się od strzału Sigurdssona po tym, jak Nathan Dyer zabrał piłkę Dembie Ba. Sroki zupełnie tym nie przejęte po raz pierwszy groźnie zaatakowały w 5. minucie i od razu był to atak skuteczny. Świetne prostopadłe podanie Yohana Cabaye`a otrzymał Papiss Cisse i nie dał szans w sytuacji jeden na jeden holenderskiemu bramkarzowi Vormowi. Ten ostatni zdołał jeszcze sięgnąć piłki, lecz strzał był zbyt silny i futbolówka niechybnie wpadła do bramki. 1:0 dla Srok!
Po tym golu gra naszych ulubieńców wyraźnie siadła, a podopieczni Pardew ograniczali się do obrony i wyprowadzania kontrataków. Joe Allen, Nathan Dyer oraz Angel Rangel próbowali pokonać naszego golkipera. Mimo ich wysiłków strzały leciały obok bramki, bądź do koszyczka Tima Krula.
W 23 minucie próbkę swoich możliwości pokazał magiczny Francuz Hatem Ben Arfa. Zagrał piłkę między nogami Neilla Taylora, po czym zszedł do środka mijając jednego zawodnika i uderzając na bramkę. Strzał jednak był zbyt słaby, aby pokonać tak dobrego bramkarza jak Michel Vorm.
Tuż przed przerwą bardzo dobra wymiana podań omal nie skończyła się wyrównaniem, kiedy Gylfi Sigurdsson uderzył na bramkę i tylko umiejętności Krula pozwoliły Srokom wciąż prowadzić w tym meczu. Dominację gospodarzy odzwierciedlało posiadanie piłki w pierwszej połowie - 71:29.
W przerwie Ryan Taylor zastąpił Cheicka Tiote. Ta zmiana mogła zemścić się na naszym managerze, gdyż błąd Taylora przy wybiciu piłki z pola karnego w 53. minucie wykorzystał Joe Allen i tylko fenomenalna interwencja Krula i masa szczęścia pozwoliła zachować czyste konto. Gospodarze na taki obrót spraw zareagowali podwójną zmianą. Danny Graham oraz Scott Sinclair zmienili odpowiednio Moore`a i Dyera. Mimo momentami rozpaczliwej obrony to Sroki mogły cieszyć się z kolejnej bramki. Ben Arfa wyprowadzając kontrę oddał piłkę do Cabaye`a, a ten po raz kolejny pokazał klasę i świetnym zagraniem dostrzegł Cisse. Ale to co zrobił nasz napastnik, aż trudno opisać słowami. Cisse przewracając się z boku pola karnego zdołał jeszcze uderzyć piłkę, która jak zaczarowana poleciała pod poprzeczkę bramki Swansea. Vorm mógł tylko patrzeć i bić brawo. 2:0 dla Newcastle!!!
Pod koniec meczu Swansea wyraźnie podłamane już nie atakowało z takim zacięciem i Newcastle United po raz 4 z rzędu kończyło mecz z kompletem punktów.Co ciekawe w tych meczach defensywa Srok spisywała się bardzo dobrze, co zaowocowało stratą tylko jednego gola.
Sroki latają wysoko i nie zamierzają na tym poprzestawać. Kolejna wygrana przybliża klub do miejsca w Lidze Europy, a nawet Lidze Mistrzów. Już w poniedziałek kolejny mecz i nikt nie wyobraża sobie straty punktów w domowym starciu z Boltonem. Howay The Lads!