17.09.2012, Goodison Park, Liverpool
4 kolejka rozgrywek
Everton 2-2(1-0) Newcastle
L Baines 15 V Anichebe 88 - D Ba 49, 90
6 | Strzały celne | 3 |
6 | Strzały niecelne | 5 |
5 | Strzały zablokowane | 3 |
3 | Rzuty rożne | 3 |
18 | Faule | 13 |
3 | Spalone | 3 |
3 | Żółte kartki | 3 |
0 | Czerwone kartki | 0 |
Widzów: 32510 | ||
Sędzia: Michael Jones |
Tim Howard | Steve Harper | ||||
Tony Hibbert | Davide Santon | ||||
Leighton Baines | Michael Williamson | ||||
Phil Jagielka | James Perch | ||||
Sylvain Distin | Steven Taylor | ||||
83' | Kevin Mirallas | Vurnon Anita | |||
Phil Neville | Hatem Ben Arfa | ||||
Leon Osman | Jonás Gutiérrez | ||||
Steven Pienaar | Sylvain Marveaux | 45' | |||
44' | Nikica Jelavic | Papiss Cisse | 80' | ||
Marouane Fellaini | Yohan Cabaye | 90' |
83' | Steven Naismith | Demba Ba | 45' | ||
44' | Victor Anichebe | Shola Ameobi | 80' | ||
Jan Mucha | Gael Bigirimana | 90' | |||
John Heitinga | Robert Elliot | ||||
Seamus Coleman | James Tavernier | ||||
Shane Duffy | Dan Gosling | ||||
Magaye Gueye | Gabriel Obertan |
Komentarz meczowy:
Ostatni mecz 4. kolejki Premier League przyniósł zdecydowanie największe emocje spośród wszystkich konfrontacji w tej serii spotkań! Choć po pierwszej połowie Newcastle zasługiwało jedynie na solidne lanie ze strony Evertonu, ostatecznie zremisowało 2:2. Tego wieczoru Sroki miały dwóch bohaterów: Dembę Ba oraz… sędziego Mike’a Jonesa.
Osłabione kontuzjami Sroki wyszły na murawę Goodison Park w dość eksperymentalnym składzie. Gospodarze, chcąc wykorzystać absencje w ekipie znad Tyne, od pierwszych chwil rzucili się do ataków. Już w 2. minucie Kevin Mirallas płasko zacentrował z prawego skrzydła do swojego rodaka, Marouane’a Fellainiego. Uderzenie Belga w dobrym stylu sparował Steve Harper, a dobijający Nikica Jelavić na szczęście znajdował się na pozycji spalonej.
W 11. minucie defensywę Newcastle po raz pierwszy rozerwał szalenie aktywny tego wieczoru Leighton Baines. Anglik przedarł się lewym skrzydłem, po czym wyłożył piłkę jak na tacy Stevenowi Pienaarowi, lecz reprezentant RPA nie trafił czysto w futbolówkę. Pienaar zrehabilitował się za swój kiks cztery minuty później, zagraniem piętą wystawiając piłkę Bainesowi, który mocnym, płaskim strzałem pokonał Harpera!
Pomimo prowadzenia zawodnicy Evertonu nie zdejmowali nogi z gazu, raz za razem strasząc leciwego Harpsa. W 20. minucie Mirallas przymierzył lewą nogą z dystansu, lecz podkręcony strzał minął słupek o centymetry.
Newcastle w ofensywie było równie bezradne, jak w defensywie, jednak w 27. minucie podopieczni Pardew stanęli przed wielką szansą na wyrównanie. Po rzucie wolnym Sylvaina Marveaux piłka poszybowała w kierunku Papissa Cisse. Senegalczyk nie namyślał się długo i uderzył od razu z powietrza. Niesygnalizowany strzał całkowicie zaskoczył Tima Howarda, który nawet nie drgnął i gdyby „łaciata” zmierzała kilka centymetrów bardziej w prawo, na Goodison Park zapadłaby grobowa cisza.
Pierwsza groźna szansa Newcastle nie odebrała animuszu The Toffees. W 31. minucie Jelavić zgrał piłkę do nadbiegającego Phila Jagielki. Obrońca Evertonu huknął z pierwszej piłki, na jego nieszczęście futbolówka odbiła się od zewnętrznej strony słupka i wyleciała poza boisko.
Choć Sroki praktycznie nie istniały w ofensywie, ich drugie śmielsze wyjście do przodu znów powinno skończyć się golem. Hatem Ben Arfa mocno wstrzelił futbolówkę w pole karne, tam w kierunku własnej bramki skierował ją Leon Osman, lecz Baines ofiarną interwencją wybił piłkę z linii bramkowej!
W 43. minucie prowadzenie Evertonu powinien podwyższyć Pienaar. Były pomocnik Tottenhamu przejął piłkę po stracie Jamesa Percha, wpadł w szesnastkę Srok i uderzył technicznie w kierunku dalszego słupka, lecz znów centymetry zadecydowały o niepowodzeniu kolejnej akcji The Toffees.
Od początku drugiej połowy na murawie pojawił się Demba Ba, co było świetnym posunięciem naszego sztabu szkoleniowego. Już w 49. minucie Ba otrzymał genialne podanie z głębi pola od Yohana Cabaye’a, po czym natychmiast uderzył z linii pola karnego obok całkowicie zaskoczonego Howarda! Nie mogliśmy sobie wymarzyć lepszego początku drugiej połowy!
Szybko stracona bramka podcięła nieco skrzydła gospodarzom, którzy potrzebowali dłuższej chwili, by otrząsnąć się po tym ciosie. Gdy już jednak się podnieśli, od razu znaleźli drogę do siatki. W 60 minucie Pienaar inteligentnym podaniem wypuścił Fellainiego, który w sytuacji sam na sam pokonał Harpera, jednak sędzia liniowy dopatrzył się zupełnie wyimaginowanego spalonego i tym samym nie uznał Evertonowi prawidłowo zdobytego gola!
W drugiej połowie trwała obustronna wymiana ciosów, lecz największe emocje przyszły dopiero w ostatnim kwadransie gry. W 78. minucie Jagielka głową zgrał piłkę do Victora Anichebe, który huknął na bramkę Harpsa. Zanim Mike Williamson wybił futbolówkę, ta zdążyła przekroczyć linię bramkową, lecz sędzia nie zauważył oczywistego faktu i znów skrzywdził Everton! Co ciekawe, zaraz po tej sytuacji Sroki wyszły z błyskawiczną kontrą, na bramkę Howarda samotnie pędzili Ben Arfa, Ba i Cisse. Hatem w kluczowym momencie akcji został wycięty przez Pienaara, lecz Mike Jones – zamiast zastosować przywilej korzyści i pozwolić dwójce Demb na zdobycie gola – przerwał grę! Zapewne miało to być zadośćuczynienie dla drużyny Evertonu za sytuację sprzed kilkunastu sekund…
W 86. minucie Newcastle wyszło z kolejną kontrą. Demba Ba znakomitym podaniem wypuścił Ben Arfę, który stanął oko w oko z Howardem, jednak Amerykanin wytrzymał ciśnienie i uratował swój zespół przed niechybną utratą gola!
Gospodarze uciekli spod gilotyny, a w 88 minucie z roli ofiary weszli w skórę kata! Pienaar odnalazł w polu karnym Anichebe, który wykorzystał krycie „na radar” Stevena Taylora, błyskawicznie odwrócił się w kierunku bramki i płaskim strzałem tuż przy słupku pokonał Harpera!
Wydawało się, że gol Anichebe to gwóźdź do trumny gości, jednak zaledwie 120 sekund ponownie dał o sobie znać Demba Ba! Senegalczyk wykorzystał zgranie piłki Sholi Ameobiego i sprytnym „szczurkiem” posłał futbolówkę do bramki Evertonu! Chwilę później sędzia zakończył ten absolutnie szalony mecz!
Newcastle w tym spotkaniu pokazało dwie twarze. Pierwsza połowa w wykonaniu Srok była nie do zniesienia. Brak pomysłu na grę, niemożność wymiany kilku celnych podań i nieszczelna defensywa - wszystkie te elementy skumulowały się w pierwszych 45 minutach. W drugiej połowie widzieliśmy już stare dobre Newcastle z poprzedniego sezonu – grające szybko, z rozmachem i przede wszystkim walczące o każdą piłkę. To co prawda nie wystarczyło na pokonanie Evertonu, lecz w kontekście boiskowych wydarzeń i karygodnych błędów sędziego remis na Goodison Park trzeba uznać za sukces.