03.05.2014, St. James' Park, Newcastle
37 kolejka rozgrywek
Newcastle 3-0(1-0) Cardiff
S Ameobi (18) L Remy (87) S Taylor (90+1)
6 | Strzały celne | 3 |
16 | Strzały niecelne | 13 |
3 | Strzały zablokowane | 3 |
10 | Rzuty rożne | 6 |
9 | Faule | 6 |
0 | Spalone | 2 |
1 | Żółte kartki | 0 |
0 | Czerwone kartki | 0 |
Widzów: 50239 | ||
Sędzia: Martin Atkinson |
Tim Krul | David Marshall | ||||
Fabricio Coloccini | Steven Caulker | ||||
Michael Williamson | Ben Turner | ||||
Mathieu Debuchy | Fabio | 86' | |||
45' | Paul Dummett | Declan John | |||
Moussa Sissoko | Peter Whittingham | ||||
79' | Vurnon Anita | Kim Bo-Kyung | 45' | ||
70' | Yoan Gouffran | Jordon Mutch | |||
Ismael Cheik Tioté | Wilfried Zaha | ||||
Loïc Remy | Fraizer Campbell | 73' | |||
Shola Ameobi | Aron Gunnarsson |
45' | Massadio Haidara | Magnus Eikrem | 86' | ||
79' | Steven Taylor | Craig Bellamy | 45' | ||
70' | Dan Gosling | Kenwyne Jones | 73' | ||
Robert Elliot | Joe Lewis | ||||
Mapou Yanga-Mbiwa | Kevin McNaughton | ||||
Luuk de Jong | Don Cowie | ||||
Adam Armstrong | Jo Inge Berget |
Komentarz meczowy:
Czterdzieści dwa dni musieli czekać kibice Srok na kolejne zwycięstwo swojej drużyny. Newcastle pokonało Cardiff City 3:0, jednak wysoki wynik nie oddaje przebiegu meczu, a postawa piłkarzy Alana Pardew budzi mocno mieszane uczucia.
Lepszej szansy na przerwanie koszmarnej serii porażek zawodnicy Newcastle mieli już w tym sezonie nie mieć. Na St. James' Park przyjeżdżała ostatnia drużyna Premier League, acz Sroki pokazały w tym roku, że przegrać potrafią z każdym, kto bardzo tego chce. A Walijczycy chcieć powinni bardzo, jeśli zamierzali uniknąć spadku do Championship.
Tymczasem przez całą pierwszą połowę trudno było odnieść wrażenie, by któremukolwiek z zespołów zależało na zwycięstwie w tym spotkaniu. Mecz toczył się w sennym tempie, gospodarze częściej byli w posiadaniu piłki, jednak sprawiali wrażenie, jakby presja wyniku pętała im nogi.
Wynik spotkania otworzył w 18. minucie Shola Ameobi, stając się jednocześnie najskuteczniejszym (!!!) zawodnikiem Srok w ostatnich tygodniach. Nigeryjczyk nie pomylił się w wybornej sytuacji po dośrodkowaniu Moussy Sissoko i strzałem głową wyprowadził Newcastle na prowadzenie.
Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie. Żadna z drużyn nie dawała po sobie poznać, że desperacko, choć z różnych powodów, potrzebuje zwycięstwa. Ożywili się natomiast kibice, którzy do tej pory głównie dostosowywali się do poziomu widowiska. Fani nie zamierzali jednak zagrzewać do boju piłkarzy. Okrzyki "stand up if you want Ashley out", czy "we want Pardew out", wsparte transparentami o podobnej treści, jasno określały nastroje na trybunach.
Zgodnie z zapowiedziami w 69. minucie część fanów w geście protestu opuściło trybuny, jednak odzew na inicjatywę Newcastle Supporters Trust, z pewnością nie spełnił oczekiwań organizatorów.
Tymczasem na boisku wiatr w żagle łapali goście. Piłkarze Newcastle w zupełności zdawali się usatysfakcjonowani jednobramkowym prowadzeniem i absolutnie nie sprawiali zainteresowanych jego podwyższeniem. Inicjatywę przejęli więc podopieczni Ole Gunnara Solskjaera, niejednokrotnie blisko będąc odebrania Srokom prowadzenia.
W 76. minucie w wyśmienitej sytuacji prosto w bramkarza trafił Kenwyne Jones, a chwilę później swój zespół kapitalną interwencją uratował Fabricio Coloccini, wybijając piłkę z linii bramkowej.
Walijczycy poczuli krew i odważniej zaatakowali gospodarzy, jednak to prezentujący zerowy poziom ambicji piłkarze Newcastle zmienili wynik spotkania. Gdzie zabrakło waleczności, tam pomogło szczęście. Cheik Tiote próbował uderzać z narożnika pola karnego, piłka jednak odbiła się od jednego z obrońców gości i trafiła pod nogi Loica Remy'ego, który w tego typu sytuacjach nie zwykł się mylić.
W doliczonym czasie gry wprowadzony przed momentem Steven Taylor zdobył trzecią bramkę dla swojego zespołu i tym samym Sroki podwoiły w tym meczu ilość tegorocznych bramek zdobytych na St. James' Park. Głową uderzał Remy, a defensor Newcastle ubiegł bramkarza i wpakował piłkę do siatki, choć wydawało się, że w tej sytuacji podniósł nogę wyżej niż pozwalają na to przepisy.
Sroki przełamały serię sześciu kolejnych porażek, jednak wrażenie pozostawiły po sobie conajmniej mieszane. Wydawało się, że zawodnicy Newcastle będą mięli coś do udowodnienia w ostatnim meczu na St. James' Park w tym sezonie, że od pierwszych minut rzuci się na przeciwnika. Tymczasem piłkarze Alana Pardew człapali po boisku i wydawało się jakby myślami byli już na wakacjach, bądź w innych klubach. Wysokie zwycięstwo z pewnością cieszy, jest jednak bardzo szczęśliwe i gdyby los szprzyjał nieco bardziej podopiecznym Solskjaera, to oni opuszczaliby dziś stadion w lepszych nastrojach.