Każda jego bramka była niesamowita, zdobywana w sposób dla niektórych niewykonalny. Potężne strzały z prawej czy lewej nogi nie były dla niego żadnym problemem. Gdy egzekwował rzuty karne, zachowywał zimną krew pokonując bramkarzy lekkimi strzałami. Po zdobyciu gola wykonywał ekwilibrystyczne przewroty, salta i chyba tylko Bóg wie jak nazwać wszystkie te ewolucje, zakańczane zwykle szerokim uśmiechem. Silny, szybki, wytrzymały, dobry technicznie, a co najważniejsze - grał dla Newcastle.
Obafemi Akinwunmi Martins. Facet niczym ze stali, dla którego kadra Interu Mediolan stała się za ciasna. Dołączył do Magpies 24 sierpnia 2006 roku, podpisując 5-letni kontrakt. Wielu kibiców The Toon upatrywało w nim następcy Alana Shearera, kolejnego numeru 9, czyli kogoś, kto potrafiłby jak najlepiej wykonać swoją pracę, czyli wejść na boisko i strzelić gola. Pierwszy raz do siatki rywali trafił 17 września 2006 roku w meczu przeciwko West Ham United na Upton Park podwyższając tym samym wynik na 2:0. Bramki zdobywał zresztą niebywałej urody, chociażby tę na 2:2 przeciwko Spurs w sezonie 06/07, gdzie huknął z lewej nogi omal nie rozrywając siatki. Piłka była torpedą odpaloną z prędkością 135 km/h.
Martins, Nigeryjczyk urodzony 28 października 1984 roku w Lagos, grał w Newcastle do 2009 roku strzelając dla Srok 39 bramek w 105 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach. Przez cały okres gry dla The Toon był uważany za bardzo dobrą "markę" i nikt nie wyobrażał sobie ataku bez Martinsa, tym bardziej, że nękany ciągłymi kontuzjami Owen nie mógł zagwarantować swoją osobą dobrych wyników na boisku. Pozostali zawodnicy byli zaś albo bez formy - jak Viduka - albo jeszcze zbyt młodzi i za mało doświadczeni, by grać na boiskach najlepszej ligi świata.
Gdy Newcastle United spadło z Premier League, wszystkich Geordies ugodziło to niczym nóż w plecy. "Oba" deklarował chęć pozostania w zespole znad brzegów rzeki Tyne, jednak życie pokierowało inaczej jego losami. Po przedsezonowym meczu z Leyton Orient F.C. przegranym 1:6, ostatecznie odszedł do Vfl Wolfsburg, dopełniając tym samym czystki z najdroższych zawodników w zespole Toon. Przez pewien okres interesował się nim także londyński Arsenal.
Martins jest także wielkim pechowcem. Był ofiarą zamachu, podczas którego trzech przestępców ostrzelało jego samochód na stacji benzynowej. Jego matka zmarła na atak serca podczas pożaru, również na stacji benzynowej. Borykał się również z kilkoma cięższymi kontuzjami oraz przeszedł operację przepukliny. Obafemi znany jest również ze swojej rozrzutności, co mimo wysokich zarobków przyczyniło się do jego małego bankructwa.
Ludzie twierdzą, że najlepsze lata gry Martins ma już za sobą. Trafiając tego lata do Rubina Kazań jakby potwierdzały się kibicowskie teorie. Jednak czy rosyjska pierwsza liga tak bardzo odstaje od reszty Europy, mając to coraz bogatszych sponsorów? Można gdybać. Obafemi przez trzy lata gry dla The Magpies dawał z siebie wszystko, kibice kochali jego boiskowe zagrania i afrykańską duszę. Czy spełnił wszelkie oczekiwania i wywiązał się z pokładanych w nim nadziei? Na to pytanie niech odpowie sobie każdy z osobna. A na deser pozostaje nam wspominać.
Strona główna Teksty Rodem z Afryki - Obafemi Martins
Opracował: Janiu, 04.09.2010
Nowosci
Kadra
05.02: Aktualizacja metryk zawodników
Sonda zwiazana z Newcastle United
Czy klub zrobi wystarczające transfery w zimowym oknie?